Recenzja 55/2021
Tytuł: „Ring”
Autor: Anna Wolf
Wydawnictwo: Akurat, Muza, Grzeszne książki
„Ring”
to kolejna pozycja autorstwa Anny Wolf, która czekała na swój czas na moim
stosie hańby. Liczyłam na lekką i przyjemną lekturę, z której słynie autorka, czy
tak się stało?
Carter
jest bokserem. Ma szanse na zdobycie tytułu mistrza świata. To konsekwentny i
uparty mężczyzna. Wracając do domu z treningu, pomaga kobiecie, która miała
wypadek. Mimo, że ich drogi się rozchodzą, kobieta nawiedza myśli mężczyzny.
Przeznaczenie stawia ich ponownie na drodze, ale w totalnie innych okolicznościach.
Czy coś może ich rzeczywiście połączyć? Czy mroczne tajemnice, które wyjdą na
jaw nie zniszczą początków gorąco zapowiadającej się znajomości?
Fabuła jest ciekawie poprowadzona,
znajdziemy w niej mnóstwo akcji, pościg za ofiarą, życie w ukryciu, zmiany
tożsamości, słowem dzieje się naprawdę sporo. Carter, który wiele stracił, przeżywa
kryzys i próbuje odzyskać dawne życie. Alice przyzwyczajona do życia w ukryciu,
skazana na samotność, wraz z nią dzielimy ból i strach o przyszłość. Relacja
głównych bohaterów budowana jest stopniowo. Niby od początku czują do siebie pociąg,
ale sytuacja w jakiej się znajdują spowalnia jej rozwój. Sporo zbiegów
okoliczności, czy może powinniśmy tu raczej mówić o przeznaczeniu? Choć dla
mnie jest tego trochę za dużo. Być może taki efekt chciała uzyskać autorka
jednak mi brakowało trochę rozciągnięcia tej historii w czasie.
A jako całość? Jest szybko, gorąco a
zarazem wątek sensacyjny – czyli to czego możemy się spodziewać po twórczości autorki.
Mogę podsumować, że było miło, książka w sam raz na jeden wieczór, z
przewidywalnym zakończeniem co sprawia, ale sięgając po twórczość Anny Wolf
wiemy czego się spodziewać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz do mnie :)