Tytuł: „Bojąc się jutra”
Autor: Sylwia Wyka
Seria: Bracia Roszczenko
Po książkę sięgnęłam dzięki
uprzejmości autorki, poza kolejnością, skuszona zapowiedzią autorki - dark
romance, dla czytelników lubiących mocna wrażenia. Liczyłam, że to będzie
ciekawa odmiana. To był strzał w dziesiątkę.
Dawid jest współwłaścicielem sieci
hoteli. Pewnego dnia trafia przez przypadek do małego uroczego domku na wsi,
gdzie poznaje piękną Mię, młodą malarkę. I to by było na tyle jeśli chodzi o
słodki romans. Dziewczyna zostaje wplątana w rozgrywkę między Dawidem a jego
bratem Matejem. Wbrew sobie ląduje w samym środku świata, gdzie ciało jest
towarem a tutaj może nie być miejsca na jakiekolwiek uczucie.
Mimo, że nie jest to romans mafijny to
jednak motyw gangsterskiego półświatka przewija się przez całą powieść. Książkę
mimo trudnego tematu i wydarzeń, które mają w niej miejsce czyta się lekko. Dzięki
narracji prowadzonej z perspektywy obojga bohaterów śledzimy rozterki obu
postaci, możemy bez problemu wczuć się w ich uczucia. Autorka fantastycznie
oddała zagubienie obojga bohaterów. To co przeżyła Mia, jest nie do opisania, a
mimo wszystko ma w sobie nadzieję i wolę walki. Z kolei postać Dawida jest tak
niejednorodna, że trudno się do niej jednoznacznie ustosunkować. Nienawidziłam
natomiast Mateja. No od początku miałam ochotę urwać mu pewną część ciała i
kazać zjeść - przepraszam za tak wulgarne skojarzenie, ale no inaczej tego
opisać nie mogę, choć po przeczytaniu całości domyślam się , co ukształtowało jego
postać. Fabuła pełna intryg, manipulowania drugą osobą, poniżenia na wielu płaszczyznach.
Jednak znajdziemy w niej również żal, poczucie zdrady i ogrom wyrzutów sumienia.
Jestem tak bardzo miło zaskoczona tą
książką, chociaż nie wiem czy słowo miło oddaje w całości lekturę. Książka jest
pełna przemocy, rozpaczy i strachu, rozstroiła mnie totalnie. Autorka realnie
oddała uczucia głównej bohaterki. Nie znajdziemy tu wielkiego bum i miłości od
pierwszego wejrzenia. Relacja budowana jest w trudnych warunkach, wśród bólu,
przemocy, na tak naprawdę spalonych mostach. Autorka robi to z rozmysłem, stopniowo
co dodaje realizmu i nie jest aż tak oderwane od rzeczywistości. Zwłaszcza, że
ma się świadomość, że handel żywym towarem naprawdę ma miejsce na tym świecie.
Dodatkowo wprowadzenie w fabułę innych postaci daje zadatek na kolejne tomy. Jeśli
tak, przeczytam je z przyjemności i już nie mogę się doczekać ich lektury.
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz do mnie :)