"Liliana" to druga wydana już książka autorstwa Katarzyny Kasmat-Łyskaniuk i po raz kolejny miałam zaszczyt wziąć jej twórczość pod swoje skrzydełka.
Liliana Braun, w środku nocy, wyposażona jedynie w torebkę ucieka przed brutalnym mężem, z piekła, którym był jej dom. Trafia do Miami, a dokładnie do klubu z męskim striptizem. Zwalczając wszelkie obawy podejmuje tam pracę i próbuje poskładać swoje życie na nowo. Wszystko zdaje się już ponownie układać, kobieta nawiązuje przyjaźnie, a jedna z nich, relacja z Lucasem, zaczyna dla niej być czymś więcej niż tylko koleżeństwem. Mająca ambitne plany rozliczenia się z przeszłością kobieta, nie zdaje sobie sprawy, że ta, sama będzie chciała się z nią rozliczyć – ale na swoich warunkach.
Wątek toksycznych relacji i przemocy
w związku już nie raz miałam okazję spotkać. W tym przypadku autorka świetnie poradziła
sobie z tą tematyką. Sprawiła, że kreacja Liliany jest doskonała. To jak
kobieta, po ucieczce, żyje w ciągłym strachu pamiętając dotkliwie każdy zadany
przez męża cios, każdą usłyszaną z jego ust obelgę. Realistycznie zostało
oddane to jak miewała chwile zwątpienia w siebie samą, w to, czy udźwignie
ciężar rozstania oraz walkę, która jeszcze ją czekała w trakcie planowanego
rozwodu. Idealnie ujęła mechanizmy działania oprawcy i ofiary oraz to jak
trudno z nich wyjść i się z nimi zmierzyć.
Niektóre sceny były dla mnie trudne
emocjonalnie do przełknięcia, zwłaszcza, że z tyłu głowy miałam świadomość, że
takie rzeczy się zdarzają w prawdziwym życiu. Nawet w domach z uroczymi
ogródkami, ale zawsze za zamkniętymi drzwiami. Autorka potrafiła mi je jednak
osłodzić, zmyć gorycz brutalności, która spotkała Lilianę. Sprawiała to przede wszystkim atmosferą klubu, którą czułam w trakcie czytania. Napięcie, ociekające
pożądaniem, tętniące od tańca przystojnych mężczyzn. Główną słodycz tej lektury
zapewniło mi jednak iskrzenie, które aż czuć w relacji Lucasa i Liliany. Przyjaźń,
która z każdym dniem przeradza się w głębsze uczucie, ukradkowe spojrzenia, ale
i pełen ognia wzrok potrafiły odurzyć mnie w trakcie lektury.
Ekipa Spearmint to zlepek ludzi, z
których każdy ma swoją historię i bagaż doświadczeń. Każdy z nich zaczynał
swoją przygodę w klubie od zera, dla nich również, tak jak w przypadku głównej bohaterki,
był to nowy początek. Dlatego ta rodzina, którą sami sobie stworzyli, tak chwyta
za serca. Wsparcie jakie sobie potrafią okazać było cudowne.
Mimo trudnej tematyki "Lilianę" czyta
się niezwykle lekko. Jedną z przyczyn jest niewątpliwie rewelacyjny warsztat
pisarski Kasi, a drugą wątek relacji głównych postaci. Lucas, który obudził w niej ponownie kobietę, gdy tej wydawało się, że nie potrafi już nią być.
Nie tylko marionetką w rękach Boga, za jakiego miał się jej, pożal się Boże
małżonek, ale kobietą, która przyciąga uwagę, wzbudza szacunek i pociąga płeć
przeciwną. Fabuła zaskoczyła mnie nie raz, a ciekawość ciągu dalszego nie opuszczała
mnie na krok. Zwroty akcji podkręcają napięcie i wprawiają w pełne napięcia
oczekiwanie.
Kasia, pisząc
"Jesteś tylko zleceniem" udowodniła, że debiuty mogą być genialne.
Wiedziałam więc, że Jej kolejna książka będzie na wysokim poziomie. Dokładnie
tak się stało. Dostałam fenomenalną historię, która chwyta za serce i nie
pozwala na odłożenie na półkę przed doczytaniem jej do ostatniej strony. Gorąco polecam Wam tę historię a autorce dziękuję za obdarzeniem mnie zaufaniem, bym jej kolejną książkę mogła objąć moim skromnym patronatem. Kasiu, chcę więcej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz do mnie :)