Recenzja
Spodziewałam się historii niczym
z „Pretty woman” ale te dwie historie łączy jedynie profesja głównej bohaterki.
„Po zachodzie słońca” nie jest zwyczajnym romansem. To opowieść o trudach
powrotu do normalności, o zagubieniu, ale i uczuciu, które daje szansę na
zmiany na lepsze. Trzeba się jedynie na nie otworzyć. Czy łatwo to zrobić, gdy
otoczenie na każdym kroku przypomina Ci o tym kim jesteś?
Kreacja bohaterów jest ciekawa. Główna
bohaterka żyje w ciemności. Jest ofiarą własnych decyzji i błędów, które niczym
lawina zaprowadziły ją na dno, choć w otoczeniu luksusów i mężczyzn pragnących właśnie
jej. To jak zostało przekazane czytelnikowi zagubienie głównej bohaterki, która
odnalazła sposób na ukojenie nerwów, w swoim stylu życia. Każda kolejna noc
jest próbą zapomnienia o poprzedniej za pomocą alkoholu, klientów i narkotyków.
Czy potrafiłaby wrócić do dawnego życia?
Trudno mi było zrozumieć
fascynację Alana Daniką, jednak ich relacja miała w sobie to coś. Nie zawsze
było słodko, czasem wręcz gorzko aż do bólu. Zwłaszcza, że życie kobiety nie
należy do najprostszych, a ostatnie lata wypływają na każdym kroku. Autorka w
ciekawy sposób oddała różnorodne zbliżenia, te mechaniczne, nazwałabym je wręcz
zawodowymi, te podszyte narkotykowym hajem czy wręcz te pełne namiętności i pasji,
które łączą Alana i Danikę.
Los daje nam czasami szansę, aby coś zmienić i tylko od nas zależy czy z niej skorzystamy. Ryzyko jest zawsze, czy warto je podjąć? Jak będzie w przypadku Daniki? Czy kobieta zawalczy i spróbuje zmienić siebie oraz swoje dotychczasowe życie? Czy mężczyzna jest w stanie nie myśleć o tym, czym do tej pory zajmowała się?
Autorka ma przyjemny styl dzięki czemu książkę czytało mi się bardzo szybko. Dodatkowo wprowadzony wątek tajemniczego dręczyciela, który napędza akcję i dodaje nieco adrenaliny tej pozycji. Z pewnością Was ona zaskoczy. Jesteście ciekawi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz do mnie :)