Recenzja 120/2022
Ingrid pragnie wyjść za mąż za mężczyznę, którego sama sobie wybierze. Niestety, w czasach, w których żyje, jej zdanie nie ma znaczenia. Wybrany przez jej ojca mężczyzna, to starszy od niej jarl Erp, nie stroniący od dziewek i napitku. Niespodziewany atak na osadę, pozbawia dziewczynę ojca oraz rani brata, który będzie musiał stanąć na czele swojej osady. Pogrążona w żałobie Ingrid leczy jedynego ocalałego z walki przeciwnika. Sam Odyn musiał ocalić go od śmierci. Thorolf wraca u jej boku do zdrowia a między nim a piękną dziewczyną rodzi się więź i rozpala pożądanie. Jednak nic nie zmieni planów wobec jej zamążpójścia. Słowo dane Erpowi jest nieodwołalne. Czy dane im będzie zaznać choć chwilowego szczęścia? Czy bogowie pozwolą na ich uczucie?
Niespodziewana namiętność,
przeznaczenie i bogowie nordyccy to niezwykle przyjemna mieszanka. W związku z
tym, że jestem fanką romansów historycznych, nie mogłam przejść obok tej
pozycji obojętnie. Sceneria i czas w jakim mają miejsce wydarzenia w tej
książce była dodatkowym czynnikiem, który skłonił mnie do sięgnięcia po nią,
ponieważ jeszcze nie spotkałam się z nimi w literaturze dla kobiet.
Pełna intryg, męskiego testosteronu,
ale i kobiecej zawiści. Walka o władzę i przetrwanie idzie w parze z walką z
własną słabością i uczuciem, które nie powinno się pojawić. Przepowiednie i magia
dodają mistycznego charakteru. Są wywarzone i wpasowują się w klimat tej
opowieści. Sama relacja głównych
bohaterów jest nieco romantyczna, ale właśnie taka powinna być w tym gatunku
literackim więc jest to w moim odczuciu na plus. Prosty język i przyjemne pióro
autorki sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko. To lektura
dosłownie na jedno popołudnie więc zachęcam Was do sięgnięcia po nią w wolnej chwili, z pewnością umili Wam czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz do mnie :)