Recenzja 59/2022
Gdy zobaczyłam okładkę oraz
przeczytałam opis "Należymy do siebie" byłam bardzo zaintrygowana.
Zapowiadała się mroczna i sensualna opowieść, więc nie mogłam oprzeć się pokusie,
aby jej nie przeczytać.
Angela przypadkowo wpada na
Jace’a. Okazuje się, że na obojgu to spotkanie robi ogromne wrażenie. Czyżby
była to miłość od pierwszego wejrzenia? Jednak Angela ma swoje demony z przeszłości,
przez które jest zamknięta w sobie, a sam Jace, skrywa w sobie kilka tajemnic,
czy uda im się przezwyciężyć własne bariery?
Angela, po traumatycznych
przeżyciach, w których brał udział jej były partner stara się otworzyć na nowe
znajomości, jest wrażliwa. Jace to bardzo prosta postać, prowadzi firmę po ojcu
w sumie nie doszukałam się jego mrocznej przeszłości poza jednym fragmentem, w
którym wspomniał, że kiedyś się pogubił. Podobało mi się, jak autorka ujęła
więź między głównymi postaciami a ich przyjaciółmi, to jak mogli na siebie
liczyć i wspólnie się wspierali.
Lubię zarówno mroczne
historie jak i słodkie opowieści, po oba gatunki sięgam z pełną premedytacją.
Ta powieść z pewnością należy do tych drugich, choć autorka wtrąciła tu kilka
mroczniejszych wątków to całość odebrałam jako romans/obyczajówkę. W książce
zostały poruszone ważne kwestie jak brak pewności siebie, kompleksy, wolę walki
oraz to, że po każdym upadku możemy podnieść się silniejsi, a każde nasze
potknięcie uczy nas jak omijać wyboje na drodze. Pokazuje jak ważna jest
rodzina i przyjaciele, że zawsze znajdziemy wokół siebie kogoś kto nam pomoże w
trudnej chwili oraz, że warto walczyć o swoje a przede wszystkim o
miłość.
W tej pozycji znajdziecie wszystko.
Wątek sensacyjny, psychotyczny Max, który nastaje na życie Angeli, zafiksowana
była, wredna przyrodnia siostra, mafia, porwania, napaści, niedomówienia, ucieczki,
wypadki, amnezję, paraliż… słowem do wyboru do koloru.
Sam pomysł na fabułę jest
bardzo ciekawy, a poruszenie ważnej tematyki, jak najbardziej na plus. Jednak w
moim odczuciu brakło trochę pasji w tej pozycji, większej emocjonalności,
budowania relacji i przemiany w bohaterach. Autorka skupia się bardziej ma urozmaiceniu
całej fabuły przez mnogość różnych wydarzeń, przez co mamy tu mnóstwo różnych
wątków, które ciągną się przez całą powieść a brakuje trochę skupienia się na
szczegółach i ich dopracowaniu. Dialogi są bardzo proste, uczucie między
głównymi bohaterami takie niewyjaśnione, znajdziemy tu sceny zbliżeń między nimi,
ale jak wszystko inne w tej książce, jest szybko i bez większych emocji. Odniosłam
wrażenie, że wszystko odbywało się na zasadzie: idziemy na plażę; ubraliśmy
się; buzi; jesteśmy na plaży; jestem zmęczona -wracamy do domu. Dodatkowo mamy
kilka niedociągnięć. Akcja dzieje w bliżej nieokreślonym otoczeniu
amerykańskim/angielskim po czym na święta Bożego Narodzenia bohaterowie jedzą barszcz
czerwony i łamią się opłatkiem, co jest typowo polskim obyczajem.
Jeśli lubicie powieści, w
których ciągle coś się dzieje to przypuszczam, że ta pozycja przypadnie Wam do
gustu, bo w jej przypadku z pewnością nie wieje nudą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz do mnie :)